2011-09-12

Odszedł na wieczną wartę


Z głębokim żalem zawiadamiam o śmierci naszego członka Kręgu im. Szarych Szeregów pwd. Mieczysława Brodziaka.
Przewodnicząca Kręgu



ROZMOWA Z DRUHEM MIECZYSŁAWEM BRODZIAKIEM
Przeprowadzona w lutym 2011 przez harcerki 101 DHS im. KK Baczyńskiego

Harcerstwo Szarych Szeregów było całkiem inne od tego, co znamy. 
Co zmieniło się najbardziej?
Jest jedna główna różnica- teraz harcerze mają wspaniałe warunki.  W czasie konspiracji trzeba było robić wszystko w tajemnicy. Spotykaliśmy się małymi grupami, wciąż w innych miejscach i ukrywaliśmy się. Wy możecie działać otwarcie, macie wiele okazji do rozwoju, działania i prezentowania się.

Co robiliście, by przechytrzyć wroga, przeżyć, doczekać wolnej Polski?
Brałem udział w organizowaniu szkolenia dla harcerzy, które miało wyczulić ich czujność na wroga i pomóc przetrwać. Sztuką było nie dać się ujawnić wrogowi i to był nasz cel. Realizowaliśmy też hasła ,,DZIŚ, JUTRO, POJUTRZE” i z pewnością służyło to wyzwoleniu, a co więcej, zdobywaliśmy umiejętności, które przydadzą się ,,pojutrze”.

Znamy ,,Kamienie na Szaniec” i wiemy, co działo się w Warszawie podczas okupacji. Jak wyglądało wtedy życie naszego miasta- Ostrowa ? Na czym skupiali się harcerze?
Przede wszystkim na prowadzeniu normalnej działalności. Staraliśmy robić się to, co robią zwykli harcerze, zajmowaliśmy się technikami harcerskimi. Okoliczności zmuszały nas jednak do nauki korzystania z niemieckich map, posługiwania się bronią; przechodziliśmy też „kursy” pierwszej pomocy, bo to wszystko było potrzebne nam do przetrwania. Po za tym prowadziliśmy różne patriotyczne działania, potajemne spotkania, w ukryciu śpiewaliśmy pieśni patriotyczne, znane sprzed wojny, ale także na przykład w okresie świąt śpiewaliśmy kolędy.
Organizowaliśmy tajne komplety. Małe, bo 4-5 osobowe, grupy zbierały się początkowo w domach jednorodzinnych na obrzeżach miasta z nauczycielem, który przekazywał wiedzę. Kiedy schadzki kilku młodych osób w jednym domu stały się podejrzane, trzeba było zmienić taktykę. Przenosiliśmy się do miasta, bo w tłumie trudniej było nas zauważyć.  Przychodziliśmy osobno, z różnych stron i tak samo wracaliśmy. Musieliśmy bardzo uważać,  aby nie zostać złapanym na przykład 
z zeszytem. Kiedy tak się stało, na jakiś czas trzeba było zaprzestać spotkań. Uczyliśmy się, bo każdy z nas myślał o „pojutrze”, kiedy będzie trzeba zacząć normalne życie.
 Ja skończyłem szkołę podstawową w czasie okupacji i po wojnie mogłem bez problemu zacząć naukę w gimnazjum.
Starsi harcerze brali udział w walkach z okupantem( ja nie mogłem, ponieważ moja matka chorowała i musiałem zająć się domem). Włączali się w akcje Armii Krajowej, brali udział w walkach 23 stycznia 1945 r. , kiedy udało się oswobodzić nasze miasto.
W Ostrowie również miały miejsce drobne „akcje sabotażowe”, rozwieszano plakaty, malowano hasła wyzwoleńcze itp. Okupant odpowiadał licznymi zakazami wobec Polaków, często dochodziło do aresztowań. Lista znaczących strat harcerzy w latach 1939-1945 obejmuje ponad 40 nazwisk.

Czy uczestniczył Druh w jakiejś akcji sabotażowej lub narodowowyzwoleńczej Szarych Szeregów, na terenie naszego miasta?
Nie, ja osobiście nie brałem udziału w takich akcjach, ale one odbywały się na terenie naszego miasta. Przykład: kiedyś harcerze wysadzili tory kolejowe na trasie: Ostrów-Katowice. Niestety pociągnęło to za sobą wiele aresztowań. Plusem tej akcji był fakt, że okupant dowiedział się, że istnieje ruch działający na jego niekorzyść.
Każda osoba, która ukończyła 13. rok życia musiała obowiązkowo pracować. Młodzież często wysyłana była do Niemiec, aby pomagała tamtejszym rolnikom. Wielu lokowało się na miejscu. Ja pracowałem w zakładzie napraw maszyn rolniczych, był to zakład, w którym zatrudniano ok. 20 osób, przez 10 godzin dziennie. Takie prace dawały możliwość  dorabiania po kryjomu elementów potrzebnych do sabotażu. Sam robiłem elementy metalowe do ćwiczeń łącznościowych.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że w czasach wojny wszelka działalność harcerzy była zabroniona. Zatem wiele ryzykowaliście każdą zbiórką czy akcją. Czy doświadczyliście, jako harcerze, jakichkolwiek represji za swoje poczynania?
Tak, niestety odnieśliśmy wiele strat. Przeważnie harcerze byli wywożeni do obozów koncentracyjnych. Ostrowskich harcerzy, którzy zginęli w obozach jest dość dużo. Mojego drużynowego z czasów okupacji -Bogdana Niesobskiego- zabrali z domu i nie wiadomo, co się z nim stało. Po prostu przepadł niczym kamień w wodę. Najprawdopodobniej rozstrzelano go w Skarszewie koło Kalisza. W samym Powstaniu Warszawskim zginęło 8 harcerzy z Ostrowa.  Nie zawsze było tak dramatycznie. Kiedyś szedłem ze sklepu z dwoma puszkami po smar i nie miałem wolnej ręki, aby uchylić czapki przed mijającym mnie Niemcem w mundurze. Był to obowiązek i dlatego, gdy go minąłem bez uchylenia czapki, musiałem się wrócić, a on uderzył mnie w twarz, powiedziałem ,,Guten Tag!” i poszedłem dalej. Czasem w ramach kary za różne drobne przewinienia zmuszano do karnych prac.  Można się było także dostać do obozu karnego. U nas w Ostrowie znajdował się taki obóz na „Majdanie”. 

Czy w czasie wojny harcerstwo realizowało Baden-Powellowskie ideały, czy składaliście przyrzeczenia, zdobywaliście stopnie i sprawności?
Przyrzeczenia składaliśmy. Natomiast w mojej drużynie nie zdobywaliśmy sprawności. Staraliśmy się jednak o stopnie młodzika. Dość często mieliśmy zbiórki w terenie. Kilka razy udało nam się spotkać na Trzcielinach (jest to mały lasek z kilkoma jeziorami, około 7 km od Ostrowa) oraz w innych pobliskich lasach.

Jaka chwila, związana oczywiście z harcerstwem tamtych, jakże trudnych czasów, najmocniej zapadła Druhowi w pamięć?
Wrażliwość na polskość wspominanych czasów była szczególna, dlatego wszystko, co się udawało było bardzo ważną sprawą. Dużo młodych ludzi wysyłano na budowanie rowów przeciwczołgowych w rejonach wschodnich. Człowiek strasznie się cieszył jak został ominięty. Poza tym każda udana zbiórka pozostawała w pamięci. Najwięcej znaczyło to, że nikt nas nie podpatrzył, nikomu nic się nie stało. Miałem szczęście - żadna moja zbiórka nie została nakryta. Konspiracja to była trudna sztuka...

Czy znał Druh Siwego Sokoła? Może też jakieś inne postaci, o których my dziś uczymy swoich harcerzy?
Miałem okazję być wychowankiem Siwego Sokoła (Siwy Sokół, a właściwie ks. Lech Ziemski był założycielem ostrowskiego hufca). Poza tym, że był moim harcerskim opiekunem był również moim prefektem w gimnazjum. Trzeba było zawsze być w pełnej gotowości dla Siwego Sokoła. Była to postać bardzo skrupulatna, jakiekolwiek manewry żeby go wyprowadzić w pole, były praktycznie niemożliwe. Był to człowiek, który rzeczywiście potrafił podrywać nas młodych do działania.
Drugą dość ważną dla mnie postacią ostrowskiego harcerstwa był harcmistrz Ciećkiewicz, który zdobywał doświadczenie skautowe we Lwowie. W Ostrowie został komendantem wojennym naszego hufca. Był to profesor, humanista i powiedziałbym, że postać wybitna.
Miałem również okazję spotkać się ze Stanisławem Orszą Broniewskim - komendantem Szarych Szeregów. Widziałem się z nim dwa razy: raz na zjeździe Szarych Szeregów w Wesołej z okazji 50-lecia ich powstania oraz w Rogoźnicy z okazji rocznicy śmierci harcmistrza Floriana Marciniaka.

Której z haseł ,,DZIŚ, JUTRO, POJUTRZE” było dla Druha najważniejsze?
Wszystko było ważne, jeśli już najważniejsze to chyba ,,pojutrze”. ,,Dziś” musieliśmy znieść i przyjąć bezwarunkowo, wtłoczono nas w to, nie mieliśmy wyboru.  Znaliśmy wroga. Nie było co jeść, zmuszano do pracy, ale czekaliśmy na ,,jutro” i ,,pojutrze”.  To głównie harcerze wyszkoleni bojowo czekali na ,,jutro” i spodziewali się, że wezmą udział w walce. ,,Pojutrze” to kwestia przygotowania się do tego, co będziemy robić po zakończeniu wojny. Czekaliśmy, staraliśmy się być gotowi, po kryjomu zdobywaliśmy wiedzę i polskie wykształcenie. Chcieliśmy wiedzieć, jak w wolnej Polsce uruchamiać zakłady pracy i budować przyszłość. 
Dziękujemy za ciekawą rozmowę